Fotografia Adama Pietrasiewicza
Adam Pietrasiewicz
Widziane z pozycji siedzącej
czyli
co mam do powiedzenia na tematy bieżące i ponadczasowe.

E-book - historical fiction

Przejście do strony na której można kupić ebook Powroty

Co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Czy da się rządzić światem, gdy do drzwi puka komornik?

09 maja 2020

(uwaga - długie i nudne)

Na tle nieba szara figura od pasa w górę brodatego mężczyzny w zdobionych szatach i koronie

Ktoś mi powiedział, że mamy przechlapane. Że tych stu, czy pięciuset najbogatszych ludzi już teraz zawsze będzie rządzić światem i nikt na to nic nie poradzi. Bo oni mają wszystko, a my nie mamy nic.

Być może.

Niejednokrotnie przekonałem się, że różnych rzeczy nie robię dobrze, a wśród nich na jednym z czołowych miejsc jest przewidywanie tego, co będzie. Bo jak wiadomo, przewidywanie tego co będzie jest bardzo trudne, szczególnie gdy chodzi o przyszłość. Tak więc być może ci, którzy rządzą światem będą teraz nim rządzić jeszcze bardziej, a nam pozostanie tylko się temu podporządkować.

Być może.

Być może zmierzamy w stronę świata opisanego przez Orwella pomieszanego ze światem Huxleya.

Być może.

Jestem jednak optymistą. Tego też nauczyło mnie życie. Staram się kierować zasadą niezgodną z prawami Murphy’ego, że najgorszy scenariusz wcale nie musi się koniecznie wydarzyć. Doświadczenie pokazuje, że skądinąd zazwyczaj właśnie się nie wydarza. Najczęściej wydarza się coś pośredniego.

Co można przez rozumieć przez "coś pośredniego"?

Nie chcę sugerować, że miałoby to oznaczać, że władcy świata będą nim rządzić od godziny 8:00 do 20:00, a w innych godzinach już nie (bo to by można było uznać za rozwiązanie pośrednie). Sądzę, że byłoby to zbyt skomplikowane. Lepiej jest być może zastanowić się nad tym, co powoduje, że władcy świata nimi są. I nad tym, czy w każdej sytuacji muszą nimi nadal być.

Wiemy, że nadchodzą trudne czasy. Ja o tym piszę od co najmniej 7 lat (nie ma tu wielkiej mojej zasługi, bo nadejście katastrofy było ewidentne już wtedy), ale dziś piszą o tym praktycznie wszyscy i świadomość nadejścia wielkiego kryzysu zaczyna być powszechna.

Trudno jest sobie wyobrazić to, co może nas czekać. Wiele wskazuje na to, że nadchodzą czasy podobne do tych, jakie mieliśmy w Polsce w stanie wojennym. Będzie brakowało podstawowych produktów, będą problemy z dostawami energii, będą problemy ogólnie z organizacją życia w państwie, ale wszystko jakoś tam się będzie trzymało. Nie będzie pieniędzy na naprawę dróg, ale komunikacja jakoś tam będzie działała. Nie będzie nieograniczonego dostępu do benzyny, ale za pomocą racjonowania da się ograniczyć katastrofę w tej dziedzinie. Porządek utrzyma państwo, które wyśle na ulice patrole.

Dopóki ludzie będą się na to godzili, to wszystko będzie jakoś funkcjonowało. Dopóki ludzie będą się na to godzili, władcy świata będą rządzili. Więcej nawet - będą mogli tym bardziej korzystać ze swojej uprzywilejowanej pozycji pozwalającej im przechwytywać dla siebie część niewystarczających zasobów.

Bogactwo

Bogactwo i dążenie do niego opierają się na ciągłym porównywaniu swojej sytuacji do sytuacji całej reszty ludzi. Nie jest to nic obiektywnego i ponadczasowego. Ocenia się, że bezwzględnie najbogatszym człowiekiem świata w całej historii był pewien król Mali z XIV wieku, Mansa Musa. Porównanie tego, co mógł zrobić dzięki swojemu bogactwu z możliwościami, jakie dziś mają spadkobiercy Jana Kulczyka stawia go jednak w gronie ludzi stosunkowo ubogich - nie był w stanie w ciągu 5 godzin przenieść się na inny kontynent ani spędzić wakacji opływając świat dookoła.

Ludzie, którzy rządzą światem opierają swoją władzę na obecnie działającym systemie. Ich bogactwo to nie są skarbce wypełnione złotymi monetami. To są inwestycje rozsiane dla bezpieczeństwa po całym świecie, inwestycje różnego rodzaju, w dużej mierze w nieruchomości i oczywiście w różne wartości giełdowe. Chwila refleksji wystarczy jednak by zrozumieć, że istnienie wielkich imperiów jest uzależnione od systemu, w którym działają. Właściciel takiego imperium pozostaje nim faktycznie tak długo, jak długo ma możliwość sprawowania pełnej nad nim, realnej kontroli.

Wyobraźmy sobie multimiliardera z Nowego Jorku, którego aktywa rozsiane są po całym świecie. Kontroluje bezpośrednio całe kwartały nieruchomości w USA, w Kanadzie, w Ameryce Południowej, w Afryce Południowej, skąd czerpie ogromne dochody z czynszów.

Są tacy ludzie. Znam osobiście człowieka, który mieszka w Szwajcarii i żyje z czynszów z kamienic w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu (jeśli chodzi o Polskę). Bardzo sobie chwali takie życie. Nie musi robić już nic, pieniądze same wpadają na jego konto, on jedynie od czasu do czasu sprawdza, czy wszystko gra.

Multimiliarder z Nowego Jorku kontroluje ponadto fabryki wszystkiego i wszędzie, a dodatkowo kopalnie i wielkie gospodarstwa rolne. Ogólnie uważa się, że tak zabezpieczony człowiek nie musi się już martwić o swoja przyszłość, jak i o przyszłość swoich dzieci, wnuków i prawnuków. Multimiliarder może spokojnie mieszkać w apartamentowcu z widokiem na Park Centralny, w mieszkaniu o powierzchni 300 metrów kwadratowych i nie mieć nic, poza komputerem na własność na terenie USA. I tak właśnie często to wygląda.

Bezpieczeństwo

Nieruchomości, fabryki, kopalnie i gospodarstwa rolne na całym świecie muszą być oczywiście z jednej strony zarządzane, a z drugiej pilnowane. Są do tego wynajęci ludzie, którzy to robią, ale wszystko opiera się przede wszystkim na tym, że dziś praktycznie na całym świecie obowiązuje PRAWO. W nielicznych strefach bezprawia raczej nikt nie inwestuje, bo to zbyt niebezpieczne (Somalia, Libia, Syria...), nawet gdyby inwestycję chronić za pomocą najemników. Chyba, że to jakaś wyjątkowa inwestycja.

Nadchodzi kryzys. Już w tej chwili wiadomo, że to, co nas czeka nie da się porównać nawet do najgorszego kryzysu w historii świata, czyli do tego z 1929. Czy multimiliarder z Nowego Jorku i jego bogactwo jest bezpieczne? Niekoniecznie!

Kryzys

Wielkie kryzysy pociągają za sobą nieprzewidywalne zjawiska społeczne, których efekty są nieprzewidywalne, ale w zasadzie zawsze są jakoś do siebie podobne. Przypomnijmy sobie Rewolucję Francuską czy sowiecką - pierwszą rzeczą, która wówczas znikła to były reguły dotychczas obowiązującego prawa! Na początku lat trzydziestych, w celu ratowania sytuacji w USA władza nie zawahała się uderzyć w najświętsze prawo własności zakazując ludziom nawet nie handlu, ale w ogóle POSIADANIA złota.

Nie wiadomo, co nas czeka w najbliższych miesiącach i latach. Kryzys to nie jest zjawisko, które wydarza się i już. To proces, który trwa lata! Na przykład tak zwany "Wielki Kryzys" z 1929 trwał faktycznie 25 lat. Wiadomo to stąd, że średnio jeśli ktoś zainwestował 100 dolarów we wrześniu 1928 roku, przed wybuchem kryzysu, to dopiero w 1954 roku jego inwestycja wróciła do zainwestowanej wcześniej wartości.

Obecny kryzys zapowiada się nieporównywalnie gorzej! Gorzej, bo łączy się z niewiarygodnie wielkim długiem publicznym, którego nie było w 1929 oraz z tym, że tracimy dostęp do tanich źródeł energii, a całość światowej gospodarki zbudowana jest na fundamentalnym założeniu, że energia jest tania, że dostęp do niej nie stanowi problemu. Mowa oczywiście o ropie naftowej.

Ropa naftowa

Ropy naftowej zaczyna brakować. To, że teraz jej cena spadła świadczy jedynie o tym, że potrzeba jej mniej, gdyż gospodarka zamiera. Gdy epidemia, którą obecnie przeżywamy się skończy i zapotrzebowanie na ropę wzrośnie, wówczas pojawią się problemy.

Pierwszym problemem będzie oczywiście cena. Istnieje pewien jej poziom, przy którym wydobycie przestaje się opłacać. Problem w tym, że tanie źródła stają się coraz rzadsze. Obecna, niska cena powoduje katastrofalną sytuację dla wydobycia ropy łupkowej w USA, gdzie pompowanie ma sens przy cenie trzykrotnie wyższej. Oznacza to, że teraz firmy, które nie bankrutują muszą dopłacać, bo, o czym się za często nie mówi, w przypadku ropy łupkowej nie ma możliwości zakręcenia kurka, żeby go odkręcić jak ropa będzie droższa. Albo się wypompuje wszystko co jest do wypompowania, albo się zakręca kurek i trzeba potem wiercić od nowa - tak to działa. Nie trzeba dodawać, że wiercenie od nowa to ogromna inwestycja!

Dodatkowym problemem jest zwiększający się koszt energetyczny wydobycia. Potrzeba coraz więcej energii dla wydobycia jednostki ropy naftowej. Ta energia bierze się głównie z już wydobytej ropy naftowej! Więc w sytuacji, gdy do wydobycia jednego litra ropy potrzeba będzie tyle energii, ile można uzyskać z jednego litra ropy naftowej wydobycie przestanie mieć sens, nawet jeśli pod ziemią będą nadal największe nawet złoża!

Co będzie?

Kryzys, który nadchodzi łączy się z tym wszystkim. Zacznie brakować różnych towarów (już brakuje, tylko w niewielkiej skali, więc mało kto to zauważa - można to zobaczyć w sklepie internetowym Auchana, gdzie wszystkie towary są w katalogu, tylko pod niektórymi jest informacja, że brak w magazynie), bo nawet jeśli ktoś tam będzie produkował jakieś dobra, to będą problemy z dowiezieniem ich do sklepu. Będzie to wzbudzało niezadowolenie, co zapewne spowoduje mocną reakcję władzy - przykłady takich reakcji mieliśmy ostatnio we Francji, gdzie w zasadzie wszystko co nas czeka zaczęło się dwa lata wcześniej. Wszelkie działania niezadowolonych ludzi będą powodowały reakcję władzy, ale ta reakcja będzie powodowała zwiększenie niezadowolenia i powstanie błędne koło. Francja nam to pokazała i zapewne niedługo jeszcze pokaże.

Problem w tym, że nadchodzący kryzys będzie zjawiskiem globalnym. Nie da się przed nim uciec - dopadnie nas wszędzie. Niektórych inaczej niż innych, ale nikt się nie wywinie. Mieszkaniec miasta będzie miał problem z zakupem cukru czy jajek, a po mięso będzie stał w kolejce natomiast rolnik nie dostanie paszy, nawozów oraz części zamiennych do ciągnika. Będzie to szczególnie dotkliwe w państwach, w których ludzie są przyzwyczajeni do pełnego dostępu do wszystkich dóbr konsumpcyjnych w sposób stały. Ta dotkliwość objawi się zapewne rosnącym niezadowoleniem i reakcjami takimi, jak ruch Żółtych Kamizelek.

Nie da się nad tym skutecznie zapanować za pomocą sił porządkowych. Policjant będzie pacyfikował manifestantów jedynie do czasu, gdyż sam żyje w realnym świecie i jest przedmiotem presji otoczenia - żony, rodziny, znajomych. Próg lojalności wobec służby może być niski - jak to już miało niedawno miejsce we Włoszech, gdzie policjanci odmówili pałowania, lub wysoki, jak we Francji, ale ma określony poziom, po przekroczeniu którego policjant staje po stronie manifestantów.

Następuje wówczas konieczność wprowadzenia stanu wyjątkowego, wyprowadzenia wojska na ulice i likwidacji podstawowych praw.

Komornik ante portas!

Taki stan wyjątkowy - z ktorym będziemy musieli się już niedługo zacząć zaprzyjaźniać, czy to w przenośni, czy w praktyce - zlikwiduje multimiliarderowi z Nowego Jorku - czyli jednemu z rządzących światem - możliwość realnej kontroli swoich dóbr rozsianych po całym globie. Produkty z jego gospodarstw, czynsze z jego kamienic, produkcja jego fabryk i kopalni na całym świecie przestaną generować dochody, bo nie będzie on w stanie sprawować nad nimi realnego nadzoru. Kwestie "świętości" własności prywatnej zejdą na dalszy plan dla lokalnych władz, które będą musiały przede wszystkim poświęcić energię na utrzymanie porządku. Koniec końców nietrudno sobie wyobrazić multimiliardera, który pozostanie wyłącznie ze swoim trzystumetrowym mieszkaniem z widokiem na Park Centralny. I z długiem za czynsz, którego nie będzie miał jak spłacić.

Nie da się zbyt skutecznie rządzić światem, gdy do drzwi puka komornik.

Nie, władcy świata wcale nie muszą nami już zawsze rządzić.

To znaczy chodzi o to, że niekoniecznie muszą to być ci, którzy nami rządzą teraz. Bo ktoś tam rządzić zawsze będzie...

Następny tekst


Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: uruchom subskrypcje kanału RSS

kliknij, jeśli tekst ci się spodobałkliknij, jeśli tekst ci się nie spodobał
Skomentuj

Pewne sprawy muszą być jasne - to jest MÓJ blog, więc to ja decyduję o tym, co się na tych stronach pojawi, a co nie. Tak więc gdyby ktoś chciał wypisywać tutaj rzeczy, których nie chcę tu widzieć (myślę głównie o jakichś wulgaryzmach, spamie itp), to je po prostu usunę. Takie jest moje zbójeckie prawo. (Merytorycznych, ale krytycznych wobec mojego tekstu uwag nie usuwam.)...aha, i jeszcze jedno - w komentarzach nie wolno umieszczać linków.





krx1988

21-05-2020 11:19:32 z numeru IP: 37.248.167.185

Witam Panie Adamie. Czytałem namiętnie Pana wpisy w 2013 i 2014 roku, na jakimś portalu, tam już Pan nie publikuje. Potem odciełem się cyfrowo i po 7 latach. Znów odnajduję jednego z moich ulubionych publicystów. Pozdrawiam. Co do wpisu. Moim zdaniem za płytko to Pan analizuje. Za bardzo na aspekcie materialnym się skupia. Współcześnie ogromnego majątku można dorobić się w rok, może i szybciej. I tak samo szybko go stracić. Przy aplauzie całego świata. Bardziej kluczowe, są znajomości, kontakty, wpływy, dostęp do informacji. I niekoniecznie pozyskuje się je za dobra materialne. Pytanie, kto naprawdę kontroluje świat, i jaką rolę pełnimy my, jako małe trybiki w tej machinie. Druga kwestia, kryzys. Obecna sytuacja od grudnia pokazała mi, że nie będzie jakiegoś gwałtownego tąpnięcia. Nie będzie rewolucji, ale będzie ewolucja. Już jest. Będą powolne zmiany prowadzące do większej kontroli człowieka i uzależniania go od pańdtwa, ponadnarodowych korporacji. Myślę że przechodzimy do nowego systemu feudalnego 2.0, opartego na wirtualnych rankingach. Bardzo szeroki temat, pozdrawiam, i liczę na kolejne wpisy.

Autor

21-05-2020 20:47:18 z numeru IP: 83.28.242.226

Dziękuję za dobre słowo. Te moje wpisy są efektem takich szybkich przemyśleń. Moim celem jest podzielenie się nimi z ludźmi, którzy być może włączą je do swoich przemyśleń. Zawsze byłem dość powierzchowny w swoich diagnozach, często też (najczęściej) moje szczegółowe przepowiednie się nie sprawdzały. Pozostaję więc na dość wysokim poziomie ogólności.