O narodowości nazistów, antysemityzmie Polaków i o lewackim głupku.
1 sierpnia 2017
Zaczepił mnie dzisiaj w tramwaju starszy pan. Był strasznie podniecony, wyraźnie chciał się wygadać przed kimś. Nie wiem dlaczego akurat postanowił to powiedzieć mnie... a może wcale nie, może mówił to i innym pasażerom przede mną, jak i po tym, jak wysiadłem.
Pan nie wyglądał na jakiegoś działacza. Działacze polityczni, tacy dziadkowie z różnych manifestacji KOD i miesięcznic wyglądają i zachowują się inaczej. Ten nie wyglądał jak oni. Sprawiał wrażenie szczerego.
- Panie! - powiedział. - Słyszał pan? To naziści zabili mi mamę w Powstaniu, a nie żadni Niemcy! Tyle lat panie żyłem w niewiedzy. Ale wie pan co? Pamiętam tych skurwysynów. Wyglądali jak Niemcy...
Pokiwałem głową. Ja też czuję głębokie oburzenie gdy widzę i słyszę, jak ludzie trzymający światowe media (bo to oni rządzą naszymi umysłami) manipulując znaczeniem słów grzebią nam i naszym dzieciom w głowach. Chodzi o modelowanie, hodowlę nowej odmiany człowieka - bezmyślnego idioty, którego jedynym celem w życiu jest konsumpcja, który wie, kogo ma się słuchać.
Manipulacja językiem jest niezwykle skutecznym narzędziem ogłupiania mas. Wykreowanie tajemniczej kategorii (rasy? narodowości? grupy etnicznej?) nazistów jest tego elementem, tak jak jest tego elementem wprowadzanie nowych słów dla określenia obrzydliwości tylko po to, by ta obrzydliwość mogła być przedstawiana jako piękno. Tak naprawdę nie ma nawet specjalnie znaczenia co się jak nazywa - ważne jest, żeby wciąż zmieniać znaczenie słów, żeby nadawać słowom i zwrotom nowe znaczenia, żeby zakazywać użycia niektórych słów i promować inne, których potem też się zakazuje.
Jest tak na przykład z pederastami, których trzeba teraz nazywać gejami, i ta manipulacja się udała i okazała się skuteczna, jest tak też z kalekami, których jeszcze za komuny zaczęto nazywać inwalidami przypisując słowu "kaleka" zabarwienie tylko negatywne, a potem nagle, ni stąd ni zowąd pojawili się "niepełnosprawni" - określenie które, jak się dzisiaj okazuje, też jest obraźliwe, bo kaleki należy nazywać "osobami z niepełnosprawnością". Po drodze były jakieś szalone próby lansowania pojęcia "alternatywnej mobilności" i inne koszmarki byle tylko nie dopuścić do utrwalenia się słów, które nabierają pewnej wagi, zabarwienia emocjonalnego i mogą następnie służyć do budowy jakiegoś spójnego światopoglądu. Stawiam na to, że jeszcze dożyję czasów, gdy słowo "gej" zakorzeni się i nabierze wartości tak, by określać faktycznie to, co określa i wtedy nagle okaże się, że pederasty nie można określać słowem "gej", bo to niegrzecznie. Tak jak nie można określać go dziś słowem "pederasta", czy nie daj Boże "pedał".
W filmie "Dunkierka" nie ma już mowy nawet o "nazistach". Są "wrogowie", bo "wrogiem" może być każdy i ktokolwiek. Takie określenie jest bardzo wygodne w przygotowaniu przedpola kolejnej batalii o ludzkie umysły. A właściwie kampanii ich niszczenia. Niszczenia polegającego na tym, by w języku, którym się posługujemy było jak najmniej pojęć fundamentalnych, takich które jednoznacznie określają otaczający nas świat. A jeśli już takie pojęcia w języku funkcjonują, to należy nadać im znaczenie negatywne i wtedy ludzie samodzielnie wyprą te pojęcia ze swojej świadomości.
Robi się to różnymi drogami, wprost i naokoło. Na przykład poprzez dowcipy - dziś dowcip o księdzu będzie w 99 przypadkach na 100 nawiązywał do pedofilii w taki, czy inny sposób. Zgadnij kotku dlaczego? Dlaczego dowcip o wychowawcy kolonijnym czy nauczycielu WF raczej nie będzie nawiązywał do pedofilii, choć to wśród tych kategorii jest najwięcej pedofilów, a uniknąć z nimi kontaktu jest o wiele trudniej niż z księdzem?
Czy można z tym walczyć? Myślę, że trzeba, ale też sądzę, że jest to bardzo trudne. Manipulowanie znaczeniem słów i pojęć to bardzo skuteczny sposób modelowania świadomości. Pierwszy raz zrozumiałem jak wielką siłę w tej materii mają media, gdy zamieszkałem we Francji. Tam dowiedziałem się, że Polacy to pijacy i antysemici i jest to rzecz OCZYWISTA. Wręcz kiedyś pewien znajomy Francuz przed przedstawieniem mi swojego kolegi powiedział mi: "Ale chciałbym cię uprzedzić, że on jest Żydem". Co ciekawe w Polsce praktycznie nie ma żadnych specjalnych antyżydowskich ekscesów, które w tamtych czasach we Francji były na porządku dziennym, ale jednak w świadomości ludzi nad Sekwaną to Polacy są "antysemitami".
Kiedyś pojęcia "nazista" w zasadzie nie było i się go nie używało. To słowo wypłynęło, jak mi się wydaje, w latach 90 i jego rola jest oczywista - chodzi o ostateczne zdjęcie z Niemców jakiejkolwiek odpowiedzialności za potworności, których się dopuścili. I to się udaje. Widzimy dziś jak coraz więcej, szczególnie młodych ludzi, NAPRAWDĘ wierzy w to, że istniała jakaś przerażająca grupa "nazistów", która zniewoliła Europę z Niemcami włącznie. Ich celem było wymordowanie Żydów.
Co ciekawe, gdy zaczyna się dyskutować o tym z obrońcami tej językowej manipulacji (są to dziś raczej nieskuteczne działania, bo manipulacje językowe zepchnęły prawdę historyczną kompletnie na śmietnik) to tłumaczą oni, że tu chodzi o to, że nie można twierdzić, że cały naród był zbrodniarzem. Że łączenie pojęcia Niemiec ze zbrodniami "nazistów" jest niesprawiedliwe, bo na przykład w Niemczech istniał ruch oporu (Biała Róża, czy coś takiego, nie chce mi się szukać teraz). Tak więc naziści, nie Niemcy. Czemu jest to ciekawe? Ano z tego powodu, że gdy zaczyna się natomiast mówić o tym, że POLACY pomagali "nazistom" w mordowaniu Żydów, to (abstrahując od kłamstw, które się w ten sposób rozpowszechnia), nie widać jakoś tendencji, by nazywać tych ludzi na przykład "antysemitami". Nie! W tym przypadku mamy do czynienia w POLAKAMI, i nawet niejaki Bodnar, wysoki urzędnik państwowy, któremu propaganda wypaliła najwyraźniej rozum, posunął się do haniebnej wypowiedzi o współudziale Polaków w Holocauście. Ciekawe, że gdy chodzi o POLAKÓW, to nie ma problemu z przypisywaniem nam, a nie "antysemitom" sprawstwa mordu w Jedwabnem czy innego "pogromu" w Kielcach.
Medialne manipulacje językiem (bo to media są głównym narzędziem) są nie do opanowania. Jedyne, co można zrobić, to dbać o swoje dzieci i wnuki, uważnie słuchać tego, co mówią i JAK mówią, co rozumieją i jak rozumieją i poprawiać, tłumaczyć, wyjaśniać.
Ale komu będzie chciało się to robić...
***
Gdy na facebooku opublikowałem historię starszego pana, który zaczepił mnie dziś w tramwaju, dostałem prywatną wiadomością poniższą wypowiedź od pewnego lewackiego idioty. Ja dbam o to, by na facebooku mieć "znajomych" z różnych opcji i światopoglądów, bo zwyczajnie jestem ciekaw co mają do powiedzenia.
Ten idiota jest dowodem na to jak bardzo te manipulacje językowe działają. I jest to facet dojrzały, wyglądający na wykształconego, nie jakiś nieopierzony gnojek.
Oto, co mi napisał:
Człowieku czytam ten twój wpis o nazistach...jesteś wyjątkowo ,,ciemną masą" wraz dużą częścią tych ,,półgłówków" typu tej idiotki z Marsa...ty ,,matole" intelektualny...mój stryj walczył w Powstaniu po to by takie matoły teraz bzdety pisały, weź sobie poczytaj jakieś materiały źródłowe a nie podpieraj się jakimiś zasłyszanymi, zapewne wymyślonymi historyjkami...pozostała część mojej rodziny uciekała z Warszawy (mój dziadek, babcia i mój ojciec) pod kolbami niemieckich żołnierzy, którzy ...ostrzegali ich, którędy, obok czego a konkretnie zboża mają nie iść ponieważ w nim leżą ukryci...Ukraińcy, którzy wyłapywali i mordowali tych, którzy odłączyli się z kolumny eskortowanej przez Niemców...w czasie wojny w domu moich dziadków mieszkali Niemcy, którzy dzielili się z babcią i mamą żywnością, ostrzegali o łapankach i zagrożeniach...więc chamie nie obrażaj całego narodu, nie masz do tego moralnego prawa...w sumie dzięki w miarę humanitarnego traktowania w niewoli stryj trafił do angielskiej strefy okupacyjnej i wylądował po wojnie w Londynie, drugi dziadek po pobycie w Sachsenhausen, wyzwolony przez aliantów, po 8 miesiącach walki o nadwątlone życie m.in. w Szwecji zmarł, więc ty nie ucz ludzi co to była wojna, kto za nią odpowiada...to było nic innego w Niemczech podówczas jak tu obecnie ta sekta dewiacja...pranie mózgów i opłakany koniec...miej teochę godności i daj dpokój bohaterskim postawom ludzi, skazanych na ewidentną śmierć rozkazem ,,cwaniaczka" Bora, który ma na sumieniu 200 000 ludzi i wielomiliardowe straty najlepszej substancji Warszawy...ludzi posłano na śmierć tylko po to by i tak Warszawę wyzwolili sowieci wespół z lewicującymi Polakami...obudź się z letargu...nie dziwię się, że tak długo wstrzymywałeś się człowieku z foto...No cóż współczuję...miłego dnia życzę...i refleksji
Następny tekst
Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: