Fotografia Adama Pietrasiewicza
Adam Pietrasiewicz
Widziane z pozycji siedzącej
czyli
co mam do powiedzenia na tematy bieżące i ponadczasowe.

E-book - historical fiction

Przejście do strony na której można kupić ebook Powroty

Co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Czy należy się cieszyć z secesji Katalonii?

1 października 2017

Najwyraźniej żadna strona polskiej barykady dzielącej ludzi na lemingi i pelikany nie dostaje jednoznacznych smsów z przekazami dnia dotyczących Katalonii. Ludzie nie wiedzą co mają myśleć i co o tym sądzą. Powoduje to niepotrzebne zamieszanie. Jedni widzą w tym oznakę rychłego upadku Unii Europejskiej, inni zaś wykorzystują te informacje jedynie po to, żeby pokazywać obłudę instytucji europejskich, które są gotowe bronić kornika, ale w kwestii Katalonii nie robią nic.

Żyjemy w ciekawych czasach, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Mało kto jednak zdaje sobie jednoznacznie sprawę z tego, że żyjemy w okresie przejściowym, od demokracji republikańskiej do nowego systemu sprawowania władzy, któremu zapewne potem zostanie nadana jakaś nazwa. Nie wiem jaka, ale nie ma to specjalnie znaczenia. Ten okres przejściowy zaczął się od upadku ZSRR i utworzenia Unii Europejskiej Traktatem z Maastricht, i trwa już prawie 30 lat. Systemy polityczne nie powstają natychmiastowo, to musi trwać. I pewnie potrwa jeszcze drugie tyle, jeśli w międzyczasie nie nastąpi jakaś katastrofa.

Zacznijmy od opisania stanu wyjściowego.

Moje pokolenie okresu powojennego "baby boom" urodziło się i wychowało w najwspanialszych czasach jakie kiedykolwiek przeżywała ludzkość. Nigdy przedtem ludzie z naszego kręgu cywilizacyjnego nie żyli w takim dobrobycie, wolności, bezpieczeństwie i zdrowiu. Było to możliwe głównie dzięki istnieniu bomb atomowych i równowadze zbrojeń. Co najśmieszniejsze zapewne w jakiś sposób kilkadziesiąt lat pokoju zawdzięczamy również komunistycznym szpiegom w USA, małżeństwu Rosenbergów, którzy przekazali do ZSRR tajemnice amerykańskiej broni jądrowej, umożliwiając powstanie równowagi strachu.

Równowaga sił po obu stronach Żelaznej Kurtyny doprowadziła do konieczności wynalezienia nowej broni i taką broń wynaleźli Amerykanie. Była to WOLNOŚĆ, którą mnóstwo ludzi myli do dziś z DEMOKRACJĄ. Broń ta powstała w połowie lat 50 XX wieku dokładnie w momencie ustabilizowania się równowagi sił atomowych po obu stronach Żelaznej Kurtyny , zdała egzamin i ostatecznie przyczyniła się do upadku ZSRR. Mało kto zdaje sobie sprawę, że szereg dziś OCZYWISTYCH wolności przed latami 50 wcale nie istniało... ale to temat na inny wpis.

Upadek ZSRR nastąpił w momencie rozpoczęcia się ogromnej ofensywy ogromnych, międzynarodowych banków i koncernów, które zaczęły być coraz bardziej obecne w naszym życiu. Mam wrażenie, że te dwa zjawiska się jakoś ze sobą łączą, ale nie potrafię jednoznacznie tego wyartykułować. W każdym razie od początku lat 90 rozpoczyna się okres czegoś, co można nazwać dominacją księgowości nad polityką. To czasy, gdy coraz bardziej wyraźnie i jednoznacznie widać, że politycy, których pokazuje nam telewizor, to w swej przytłaczającej większości tylko marionetki poruszane przez zupełnie niewidocznych operatorów, często trudnych do zidentyfikowania, innym zaś razem ewidentnie rozpoznawalnych. Politycy ci nie snują jednak dziś wizji prawdziwie politycznych dla swoich państw, zajmują się zaś głównie regulacjami gospodarczymi, które w większości przypadków są korzystne wyłącznie dla wielkich operatorów ekonomicznych.

Powstaje pomysł "globalnego ocieplenia ze względu na CO2 tworzone przez człowieka" co doprowadziło do systemu kwot CO2, czyli faktycznej dominacji najnowocześniej technologii (czyli dającej najwyższe marże) nad mniej nowoczesnymi. Powstał pomysł traktatów typu CETA czy TTIP, prowadzących do marginalizacji suwerennych władz państwa, nagle rozpowszechnił się obowiązek szczepień na najprzeróżniejsze choroby, co jest źródłem miliardowych zysków dla koncernów farmaceutycznych, nie zapominając o rozpowszechnieniu nasion GMO i o patentowaniu genów... Ponadto, za pomocą długu, banki prowadzą do przejmowania coraz większych bogactw na skalę całych narodów i państw, jak ma to miejsce na przykład w Grecji.

Jaki ma to związek z Katalonią znajdującą się w tytule tej notki?

Otóż warto przez moment zastanowić się nad sprawą możliwości oporu przeciwko wszechobecności i, co najważniejsze, wszechwładzy koncernów. Trzeba spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: KTO może się im przeciwstawić? Odpowiedź będzie dość prosta - jedynie ktoś, kto ma co najmniej tyle samo siły! A tym kimś są PAŃSTWA. Państwo ma w zasadzie nieograniczone możliwości finansowe, w każdym razie wystarczająco wielkie, by przeciwstawić się Coca Coli czy innemu Monsanto. Ale musi to być państwo wystarczająco duże, bo bogactwo i możliwości wielkich koncernów przekraczają dziś często bogactwa mniejszych państw, jak ma to na przykład miejsce w przypadku Apple, którego kapitał przekracza PKB Grecji. Oznacza to, że niewielkie państwo takie jak właśnie Grecja nie jest w stanie oprzeć się wielkim koncernom. Natomiast Hiszpania już tak...

I w tym momencie możemy stwierdzić, że mamy być może początek odpowiedzi na pytanie postawione w tytule wpisu.

Jednym z celów przemian świata, który nas otacza jest zniszczenie obecnej struktury państw. Rozbicie państw narodowych i wymieszanie ich w jednym tyglu na bezkształtną masę. Taką masą łatwo manipulować, a nie ma ona wystarczającej siły, by się przeciwstawić. Początkiem tego procesu jest oczywiście podział większych państw na różne regiony, euroregiony i tym podobne regiony autonomiczne czy nowe państwa, z których żaden nie będzie miał zasobów i sił by się przeciwstawić dominacji koncernów.

Ja się z rozpadu Hiszpanii nie cieszę i nie sądzę, by była to zapowiedź lepszego dla nich życia. Tak jak i nie cieszyłaby mnie secesja Szkocji. Warto w tym kontekście poświęcić odrobinę refleksji ruchom autonomii na Śląsku, ale to już każdy może zrobić we własnym zakresie.

Nowy system, który nas czeka będzie systemem małych jednostek terytorialnych, w których być może zostaną zachowane jakieś symboliczne atrybuty demokracji, ale których możliwości będą ograniczone do minimum (ściganie ludzi nie sprzątających kup po psach oraz organizacja maratonów). Nad nimi będą struktury, które, tak jak dzisiejsza Komisja Europejska, nie będą w żaden sposób wybierane przez prostych ludzi, ani przez nich kontrolowane, tylko będą budowane w wyniku porozumienia tych, którzy mają siłę.

A siły nie będą miały państwa, bo będą poszatkowane.

Następny tekst


Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: uruchom subskrypcje kanału RSS

kliknij, jeśli tekst ci się spodobałkliknij, jeśli tekst ci się nie spodobał
Skomentuj

Pewne sprawy muszą być jasne - to jest MÓJ blog, więc to ja decyduję o tym, co się na tych stronach pojawi, a co nie. Tak więc gdyby ktoś chciał wypisywać tutaj rzeczy, których nie chcę tu widzieć (myślę głównie o jakichś wulgaryzmach, spamie itp), to je po prostu usunę. Takie jest moje zbójeckie prawo. (Merytorycznych, ale krytycznych wobec mojego tekstu uwag nie usuwam.)...aha, i jeszcze jedno - w komentarzach nie wolno umieszczać linków.





Zen

01-10-2017 18:52:45 z numeru IP: 77.114.137.254

czy są jakieś wieści o tym co mówi egzekutywa w eurokołchozie na temat Katalonii ?

Aleksander C.

01-10-2017 19:38:25 z numeru IP: 77.112.157.73

Ciekawy artykuł. Trochę brakuje faktów i rozważań nt. życia codziennego, czy pomysłu na przyszłość(a może wegetacji prowadzącej do agonii) Katalończyków, Szkotów czy Ślązaków. Czy Katalonia nie mogłaby zostać samowystarczalną republiką autonomiczną powiązaną handlem międzynarodowym za pośrednictwem żeglugi morskiej? Czy taka republika nie byłaby w stanie oprzeć się polityce koncernów spożywczych, farmaceutycznych czy paliwowych? Pewnie nie, choć w tej kwestii chętnie przeczytałbym jakąś dogłębną analizę.

Autor

01-10-2017 20:46:39 z numeru IP: 185.137.17.33

W odpowiedzi Panu Aleksandrowi C. Też chętnie bym przeczytał i pewnie za jakiś czas przeczytam. Ja raczej staram się być komentatorem, a nie dostawcą informacji. Ale obiecuję, że gdy się czegoś dowiem, to nie omieszkam o tym napisać.

Ballesteros

29-12-2017 12:00:46 z numeru IP: 89.64.19.210

Hiszpania jest państwem dużym, ale nie narodowym.

Autor

29-12-2017 13:28:57 z numeru IP: 188.166.83.18

Myślę, że była na bardzo dobrej drodze, by jednolitym państwem narodowym się stać. Tak jak Włochy na przykład. Dziś mówi się o różnicach między północą i południem, ale to są różnice w ramach jednego państwa narodowego.

Enrique Ballesteros

22-10-2018 12:13:00 z numeru IP: 89.64.17.165

Przynajmniej od lat osiemdziesiątych mało kto (i to jest eufemizm) w Hiszpanii na północ od Madrytu uważał się za Hiszpana i nie bez kozery Franco twierdził, że system demokratyczny może sprawdził się gdzieś indziej, ale na pewno nie w ich kraju. A co do poziomu współczesnej dyskusji politycznej, to chyba symptomatyczny jest fakt, że wśród moich znajomych stosunek do secesji Katalonii pokrywa się z tym, kto jest za Realem, a kto za FC Barceloną.