Fotografia Adama Pietrasiewicza
Adam Pietrasiewicz
Widziane z pozycji siedzącej
czyli
co mam do powiedzenia na tematy bieżące i ponadczasowe.

E-book - historical fiction

Przejście do strony na której można kupić ebook Powroty

Co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Zapomniany parytet

22 września 2013

John Maynard Keynes, będący faktycznie ojcem nowoczesnej, obecnej ekonomii, nazywał złoto „barbarzyńską relikwią” i głosił, między innymi, całkowity bezsens jego obecności w operacjach gospodarczych. Był zwolennikiem sterowania gospodarką przez rząd, czyli przez polityków, za pomocą pieniądza opartego na autorytecie państwa. I to nawet jakiś czas działało. Faktyczne wprowadzenie w życie idei tego ekonomisty doprowadziło do obecnego stanu gospodarki światowej.

Sytuacja ekonomiczna charakteryzująca się tym, że mamy w portfelu pieniądze, których wartość nie jest oparta na niczym materialnym, wydaje nam się naturalna, tak jak naturalne wydają nam się i inne zjawiska ekonomiczne, które są czasami jedynie całkowitą patologią, do której jedynie się przyzwyczailiśmy. Przedtem, czyli zanim wprowadzono w życie idee Keynes’a było inaczej.

Jak było przedtem?

Zaskakującym dla niektórych może być fakt, że nawet komunistyczne władze PRL, gdy przeprowadzały skok na pieniądze Polaków, zarządzając niespodziewaną wymianą pieniędzy w 1950 roku, oparły wartość nowej złotówki na złocie – 1 zł = 0,222168 grama czystego złota. Pomimo że równocześnie wprowadzono zakaz posiadania i obrotu walutami, złotem i platyną, to jednak konieczność odwołania się do jakiejś wartości stałej spowodowała odwołanie się do złota.

Pieniądze oparte na złocie były w pierwszej połowie XX wieku czymś oczywistym i długo trzeba byłoby wyjaśniać działanie naszych dzisiejszych finansów przeciętnej osobie, nawet rozumiejącej zasady ekonomii, żyjącej w tamtych czasach. Zapewne wciąż wracałoby zadawane przez nią pytanie :

„No dobrze, ale co faktycznie i ostatecznie określa wartość złotówki?”

I gdyby słyszała odpowiedź, że „faktycznie i ostatecznie NIC nie określa wartości złotówki”, stwierdziłaby, że ekonomia państwa, posługującego się takimi pieniądzmi po prostu nie może działać. Że musi się zawalić.

Stabilność

Pieniądz oparty na złocie charakteryzował się nadzwyczajną stabilnością. Całymi latami ceny pozostawały niezmienne, a ewentualne wahnięcia wartości pieniądza powodowane były ważnymi wydarzeniami o wielkiej skali, bądź odkryciami nowych złóż złota. Faktycznie dla człowieka urodzonego w XIX wieku, żyjącego w jakimś spokojnym miejscu (hipotetycznym, bo wielu takich nie było), bochenek chleba kosztował tyle samo od jego urodzenia aż do śmierci.

W skali nieco większej parytet złota wymuszał na władzach państwa zupełnie inne funkcjonowanie niż to, do czego jesteśmy dziś przyzwyczajeni. Ilość pieniędzy w obiegu była ograniczona właśnie parytetem złota – było go tyle, ile złota w skarbcach tych, którzy tworzyli pieniądz.

Pieniądze z różnych banków

W sytuacji istnienia parytetu złota pieniądze nie musiały pochodzić wyłącznie z jednego banku upoważnionego do ich tworzenia przez rząd. Na banknotach nie musiało być, tak jak dzisiaj, jedynie napisu Narodowy Bank Polski, ale była po prostu nazwa banku, który dany pieniądz wydał. Zwyczajowo – tak było na przykład w USA – wszystkie banki wydawały pieniądze, które nazywały dolarami, jednak dolary z różnych banków miały całkiem inny wygląd, inne nominały, a nawet, w stosunkowo niewielkiej skali, były uznawane za bardziej lub mniej wartościowe. Mogło tak być, gdyż pieniądze były faktycznie odzwierciedleniem pewnej ilości złota, do wydania którego zobowiązywał się bank wydający papierowy pieniądz.

Nie miało więc znaczenia KTO tworzy pieniądze, dopóki gwarantował, że wyda za nie złoto. Ewentualna mniejsza wartość dolarów pochodzących z jakiegoś banku mogła wynikać na przykład z faktu, że po to, by odebrać swoje złoto należało gdzieś daleko pojechać, a lokalny bank też wydawał dolary, które można było wymienić na złoto szybciej, więc jego dolar był bardziej wartościowy od dolara tamtego banku.

Regulacja handlu

Parytet złota wymuszał bardzo prostą logikę handlu międzynarodowego – faktycznie w obrotach między dwoma państwami wartość masy towarów, która była importowana odpowiadała wartości masy towaru, który był eksportowany. Na początku XX wieku Meksyk kupował w Niemczech lokomotywy, ale Niemcy kupowały w Meksyku kawę, i wartość jednego odpowiadała ogólnie wartości drugiego. Ewentualne różnice wartości można było – i robiono tak – wyrównywać przesyłaniem w jedną, bądź w drugą stronę, odpowiednich ilości złota, ale tak naprawdę, w pewnym wymiarze, handel międzynarodowy odpowiadał temu, co dziś określamy słowem „barter” .

Złoto było uniwersalnym punktem odniesienia handlu międzynarodowego, tak jak i handlu na targowisku, gdzie również wszystko odbywało się na tej samej zasadzie co w handlu międzynarodowym.Albo raczej na odwrót - to w handlu międzynarodowym wszystko odbywało się tak, jak na targu.

Kredyt

W czasach istnienia parytetu złota banki udzielały kredytów, ale jedynie w wysokości odpowiadającej wolnym zapasom swoich zasobów. Oznaczało to, że udzielenie kredytu na przedsięwzięcie „A” zmniejszało szansę udzielenia kredytu na przedsięwzięcie „B”, a nie tak jak dziś uzależnione było jedynie od decyzji bankiera opartej na ocenie realnej możliwości spłaty pożyczonego kapitału i odsetek. Kredyt nie powodował więc wówczas tworzenia nowego pieniądza, tak jak ma to miejsce dziś.

Parytet złota uniemożliwiał również rządowi wydawania więcej niż był w stanie ściągnąć w formie podatków. Nie było więc wówczas dziury budżetowej, ani liczników długu skarbu państwa, bo takiej dziury ani takiego długu po prostu nie było. Gdy rząd nie miał pieniędzy na zapłacenie urzędnikom, musiał bądź to zwiększyć podatki, bądź zwolnić urzędników. Nie było innej drogi.

Czy wtedy było lepiej?

Trudno odpowiedzieć na pytanie czy parytet był lepszy od sytuacji obecnej. Z całą pewnością system ekonomiczny był prostszy i bardziej zrozumiały dla każdego. Finanse państwa funkcjonowały w zasadzie w ten sam sposób co finanse rodzinne każdego przeciętnego zjadacza chleba – jak pieniądze są, to można je wydać, a jak ich nie ma, to nie ma czego wydawać. Był to system doskonale działający w sytuacji spokoju, przerywanego ewentualnie ograniczonymi terytorialnie wojnami, będącymi co najwyżej pretekstem do chwilowego zwiększenia wysokości podatków.

Pierwsza Wojna Światowa zachwiała podstawami systemu parytetu złota, natomiast Druga Wojna Światowa była początkiem jego faktycznego końca, który nastąpił w 1971 roku. Wówczas to całkowicie oderwano dolara od złota i od tego czasu nie ma na świecie żadnej waluty, która byłaby oparta na złocie. Światem zaczął rządzić pieniądz fiducjarny, czyli oparty wyłącznie na tym, że ludzie wierzą, że ma jakąś wartość. Pieniądz, który nie niesie w sobie żadnej realnej wartości.

Doświadczenia z historii wskazują, że nigdy dotychczas pieniądz fiducjarny nie przetrwał tak długo, jak trwa obecnie. Zazwyczaj systemy pieniądza fiducjarnego rozpadały się dość szybko właśnie ze względu na brak realnych fundamentów. Obecny system trwa od 42 lat i wydaje się dożywać swoich ostatnich dni.

Dokonania pieniądza fiducjarnego

Chyba największym dokonaniem pieniądza fiducjarnego istniejącego jako jedyny sposób rozliczeń zarówno w handlu lokalnym, jak i międzynarodowym, jest doprowadzenie do błyskawicznego rozwoju ekonomicznego regionów świata, które były przed jego pojawieniem się skrajnie biedne.

Bez pojawienia się pieniądza fiducjarnego gwałtowny rozwój Chin czy Korei nie byłby możliwy. Warto pamiętać, że w przypadku rozliczeń opartych na złocie, w handlu międzynarodowym dane państwo mogło zakupić jedynie tyle towarów, ile mogło (w przeliczeniu na wartość) sprzedać. Państwa azjatyckie nie miały wiele do zaoferowania wysoko uprzemysłowionym państwom zachodu poza tanią siła roboczą.

Pojawienie się dostępu do nieograniczonego kredytu stworzyło możliwość uprzemysłowienia państw azjatyckich w celu produkowania tanich towarów, które koniec końców zalały państwa uprzemysłowione i w dużym stopniu zniszczyły ich gospodarki. Zachodnie firmy przenosiły (i nadal przenoszą) swoją produkcję do krajów, w których siła robocza jest tańsza, popełniając w ten sposób swoiste, ekonomiczne samobójstwo, czego ponurym przykładem może być umierające miasto Detroit w USA .

Istnienie pieniądza fiducjarnego jest również fundamentalną przyczyną monstrualnego zadłużenia większości rozwiniętych gospodarczo państw świata. Zadłużenia tak wielkiego, że już dziś wiadomo, że z całą pewnością nie będzie mogło być spłacone. Jest też podstawą powstania astronomicznej sumy przekraczającej sześciokrotnie sumę PKB wszystkich państw świata, a odpowiadającej wartości wszystkich kontraktów i „produktów bankowych” służących wyłącznie spekulacji, nie powodujących powstawania żadnego realnego bogactwa. Banki i powiązane z nimi instytucje finansowe czerpią nieporównywalnie wieksze zyski z hazardu niż z realnego działania w gospodarce.

Pieniądz fiducjarny spowodował faktycznie utworzenie gigantycznego, światowego kasyna, którego gracze, jak się wydaje, realnie rządzą światem. W Polsce najwyraźniej było widać ich działania na początku i w połowie lat 90 XX wieku, gdy wyprowadzali miliardy dolarów z naszej gospodarki dzięki choremu systemowi finansowemu.

Pieniądz fiducjarny niesie w sobie samym ziarno swojego zniszczenia. Zapewne już niedługo się o tym boleśnie przekonamy. Myślę, że warto się choć trochę zabezpieczyć.

Osobiście doradzam trzymanie na kontach w banku jedynie sum potrzebnych na bieżące życie, a za wszystkie nadwyżki doradzam kupowanie złota i srebra. Fizycznego, w sztabkach i monetach, nie kontraktów i certyfikatów. Sądzę, że niedługo się przekonamy, że są o wiele bardziej cenne niż nam się to wydaje.

Następny tekst


Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: uruchom subskrypcje kanału RSS

kliknij, jeśli tekst ci się spodobałkliknij, jeśli tekst ci się nie spodobał
Skomentuj

Pewne sprawy muszą być jasne - to jest MÓJ blog, więc to ja decyduję o tym, co się na tych stronach pojawi, a co nie. Tak więc gdyby ktoś chciał wypisywać tutaj rzeczy, których nie chcę tu widzieć (myślę głównie o jakichś wulgaryzmach, spamie itp), to je po prostu usunę. Takie jest moje zbójeckie prawo. (Merytorycznych, ale krytycznych wobec mojego tekstu uwag nie usuwam.)...aha, i jeszcze jedno - w komentarzach nie wolno umieszczać linków.