A gdyby rozważyć teorie spiskowe?
17 października 2020
Trwa atak drugiej fali strasznego wirusa. Ludzie się jeszcze go boją, ale już zdecydowanie mniej niż na wiosnę. Jednak strach jest wciąż obecny. Ostatnio rozmawiałem z młodym mężczyzną, który dostał gorączki i tak się przestraszył, że ma wiadomego, chińskiego wirusa, że podczas rozmowy ze mną płakał.
Tu i tam pojawiają się głosy powtarzające, że to histeria, na które natychmiastową odpowiedzią jest przytaczanie opowieści ludzi, którzy byli w szpitalu z wirusem. To oddziałuje na emocje, a o to w tym wszystkim właśnie chodzi. Sytuacja jest bardzo podobna do tej, która pojawia się za każdym razem gdy jest mowa o aborcji, albo eutanazji, tematach opartych w publicznej dyskusji jedynie na emocjach. Gdy pojawiają się jakiekolwiek rzeczowe argumenty natychmiast wyciągane są obrazy oddziałujące na emocje - relacja kogoś, kto leżał pod respiratorem nie mogąc złapać tchu, zaproszenia do szpitala zakaźnego, opowieści o kobietach, które zostały zgwałcone i teraz muszą rodzić dziecko gwałciciela, opowieści o ludziach w stadiach terminalnych raka, którzy cierpią, a mogliby umrzeć i już nie cierpieć. Rzeczowej argumentacji przeciwstawia się emocje i jakakolwiek dyskusja staje się niemożliwa. Dyskusja o "pandemii" jest dziś prawie niemożliwa w przestrzeni publicznej.
Na początku była propaganda, zamieszanie i kłamstwo.
Na początku epidemii pokazywano przerażające - czyli znów oddziałujące wyłącznie na emocje - obrazy ludzi w Chinach umierających na ulicach od wirusa. W pamięci szczególnie utkwiło mi nagranie ludzi, którzy szli po wymarłych ulicach miasta i zadymiali je aby je zdezynfekować. Kompletna bzdura, ewidentny chwyt propagandowy, jakoś niezwykle szybko zapomniany, wymazany z publicznej przestrzeni informacyjnej.
Na początku epidemii we Francji działy się rzeczy niezwykłe. Francuskie władze wprost odmawiały przyjęcia do wiadomości informacji o jakimkolwiek zagrożeniu. Prezydent Macron bardzo ostentacyjnie udał się z małżonką do teatru jednoznacznie wyjaśniając, że nie ma żadnego zagrożenia, choć w tym czasie była mowa o masowych zgonach we Włoszech. Jak wyjaśnić racjonalnie taką postawę głowy państwa? Ja tego nie potrafię inaczej, niż przez teorię spiskową. Oczywiście opowieści o tym, że prezydent Francji czegoś nie wiedział włóżmy między bajki - wiedza o obecności tego wirusa w Europie była powszechna (w środowiskach służb) już od co najmniej połowy lutego. Nawet w Polsce w tym czasie lekarze już wiedzieli, że "krąży" jakaś grypa. Ostentacyjna odmowa władz Francji podjęcia jakichkolwiek działań mających na celu walkę z wirusem, które to działania potem nagle zostały podjęte w sposób niezwykle gwałtowny, brutalny i równie zdumiewający, może świadczyć o tym, że za kulisami działo się mnóstwo rzeczy. Nie wiem jakich. Mogę tylko spekulować, ale moje spekulacje są warte tyle, ile wartości nadadzą im ludzie, którzy je przemyślą.
Francja wprowadziła nagle i niespodziewanie lockdown taki jak u nas, przy czym po początkowym okresie kompletnego zlekceważenia nowych przepisów wprowadzone zostały bardzo zdecydowane działania policyjne, z bardzo wysokimi mandatami i państwo zostało zablokowane tak jak i u nas. Ale nie wszystko potoczyło się tak jak u nas.
Otóż pojawiła się wówczas pierwsza, gigantyczna afera maseczkowa. Okazało się, że we Francji nie ma wystarczająco maseczek, wbrew zapewnieniom, które były podawane wprost przez ministra zdrowia, że państwo ma zapasy idące w miliardy maseczek. Reakcją władz na stwierdzenie, że to nieprawda było... wprowadzenie zakazu dla aptek sprzedaży maseczek. Apteki, nawet jeśli miały zapas maseczek miały zakaz ich sprzedaży. Równolegle w mediach (we Francji nie ma żadnej różnorodności mediów - wszystkie są "mainstreamowe") trwała chamska kampania dezinformacyjna pod hasłem - maseczki są bez sensu, nic nie dają. Ówczesna rzecznik rządu mówiła wręcz podczas wywiadu do wieczornych informacji telewizyjnych, że maseczki to sprzęt profesjonalny, który nie jest niezbędny dla każdego, a ona sama nie potrafiłaby nawet tego porządnie założyć. Przedstawiciel rządu mówił wręcz, wprost, że osoby, które nie mają lekarskiego nakazu noszenia maski, które nie są chore, powinny się wstrzymać od nakładania jej.
Równolegle rozpętała się we Francji niezwykła (trwająca jeszcze śladowo do dziś) afera wokół prof. Didiera Raoulta, szefa największego szpitala zakaźnego na południu Francji, światowego specjalisty od chorób zakaźnych. Otóż prof. Raoult stwierdził, że w początkowym stadium zakażenia wirusem bardzo dobre wyniki w leczeniu daje użycie hydrochlorokiny w połączeniu z jednym z antybiotyków. Hydrochlorokina to tak naprawdę chinina, ta, której Staś Tarkowski tak bardzo potrzebował dla Nel (jeśli są tu jeszcze osoby wiedzące, o czym mówię). Chinina, której tabletka kosztuje poniżej 1 centima euro.
Afera medialna, jaka została rozpętana wokół prof. Raoulta każdemu odrobinę chociaż krytycznemu obserwatorowi natychmiast pokazała, że wokół leczenia choroby wywoływanej tym wirusem dzieją się rzeczy niezwykłe. Prof. Raoult stał się przedmiotem niewiarygodnego hejtu we wszystkich mediach, zaprzęgnięci do działań zostali również youtuberzy, których tematy w jakikolwiek sposób łączyły się ze sprawami naukowymi. Obserwowanie tego było niesamowitym przeżyciem.
Pojawił się nawet artykuł w piśmie Lancet, które to pismo naukowe uchodziło dotychczas za najpoważniejsze. Artykuł wykazywał, że sposób leczenia prof. Raoulta nie tylko nie jest skuteczny, ale wręcz jest szkodliwy. Artykuł powisiał kilka dni, ale gdy się okazało, że jego autorzy odmawiają udostępnienia materiałów, na których opierają swoje konkluzje, po czym okazało się, że badanie przeprowadziło nikomu nieznane laboratorium badawcze, którego współwłaścicielką jest producentka i aktorka filmów porno, Lancet wycofał publikację wijąc się w przeprosinach.
Wiele wskazuje na to, że za kampanią hejtu wobec prof. Raoulta stoi amerykańskie laboratorium farmaceutyczne Gilead, które bardzo intensywnie pracuje nad lekarstwem i szczepionką. Co ciekawe, w zasadzie za każdym razem gdy jakiś utytułowany naukowiec krytykował prof. Raoulta w mediach, to okazywało się, że jest w jakiś sposób powiązany właśnie z tym amerykańskim laboratorium.
U nas wszystko odbyło się troszkę łagodniej. Nie będę relacjonował, bo przecież jaki koń jest, każdy widzi, dodam jedynie, że i u nas trwa emocjonalna kampania nakręcająca strach przed wirusem. W okresie gdy to piszę kilkadziesiąt osób dziennie umiera z przyczyn określanych jako chiński wirus, ale dziś już każdy, kto choć trochę się interesuje tematem wie, że rzecz jest bardzo złożona i sam fakt bycia zakażonym w momencie śmierci nie oznacza, że to jest jej przyczyną. Tak jak i fakt bycia zakażonym nie oznacza choroby. Ta wiedza już się ugruntowała.
Kilkadziesiąt osób dziennie umierających z chińskim wirusem na ponad średnio 1200, osób, których profil daje się bardzo jednoznacznie określić - wiekowi, schorowani, - a więc osób, które dałoby się chronić specyficznymi rozwiązaniami, zakazami i nakazami, staje się przyczyną ponownego blokowania państwa. I znów nie tylko u nas, ale globalnie, w zasadzie wszędzie. Nawet tam, gdzie liczba zgonów przypisywanych wirusowi jest jeszcze niższa niż u nas.
To nie wygląda dobrze.
Władze się miotają, wprowadzają całkowicie absurdalne przepisy (w międzyczasie oczywiście we Francji również maseczki, które nie miały w marcu ŻADNYCH naukowych podstaw do bycia noszonymi przez osoby zdrowe stały się bezwzględnie obowiązujące dla wszystkich), i okazuje się, że poza tym nie robią nic. Wszystko dzieje się tak, jakby tylko reagowały, a nie przygotowywały się na kolejne etapy epidemii. I to nie tylko u nas, w Polsce - jest tak w zasadzie wszędzie. Władze zachowują się głupio. Niezrozumiale. Wbrew interesom własnych państw, ale wcale nie wygląda na to, żeby to było w interesie innych państw. Nie wiem czemu.
Mamy więc tu miejsce na
TEORIE SPISKOWE!Nadchodzi zagłada.
Pierwsza teoria spiskowa to taka, że nadchodzi nieunikniona zagłada ludzkości. Kontrola populacji za pomocą terroru medycznego (bo faktycznie mamy do czynienia z początkiem czegoś w tym rodzaju) może być bardzo wydajna i skuteczna. W przypadku nadchodzącej katastrofy (nie wiem jakiej - może naturalnej, typu wybuch superwulkanu Yellowstone, może asteroidy...) taka kontrola jest niezbędna. Chodzi o to, żeby odwrócić uwagę ludzi od tego, co nieuniknione, o czym nie wiemy, i nie dowiemy się chyba że w ostatnim momencie, jak już będzie za późno nawet na panikowanie. Tutaj można sobie wyobrażać co się chce i oczywiście będzie to całkowicie sterylne. Ale wykluczyć się tego nie da.
Nadchodzi świat Elizjum
Nadejście katastrofy, której konsekwencją będzie świat jak z filmów Elizjum czy Mad Maxa nie jest wcale niemożliwe. Surowce są coraz rzadsze, a ich wydobycie jest coraz bardziej energochłonne. Gdy nadejdzie dzień, w którym do wydobycia jednej baryłki ropy naftowej konieczna będzie energia równa tej, która jest zawarta w jednej baryłce ropy naftowej, to wydobycie ropy naftowej ustanie. Nie będzie to oznaczało, że ropy naftowej zabraknie pod ziemią - nie! Po prostu jej wykorzystanie jako źródła energii stanie się bezsensowne. Gdy nastąpi gwałtowne ograniczenie dostępu do surowców pojawią się wszelkie znane już wcześniej ludzkości plagi. Będą to przede wszystkim głód i choroby, a w takiej sytuacji dobrze jest móc kontrolować społeczeństwo, a przede wszystkim spacyfikować je. A cóż może być lepszego do osiągnięcia takiej pacyfikacji jak strach przed chorobą i przygotowanie - poprzez tresurę - do pokornego wykonywania rozkazów. Czym innym jak nie taką tresurą jest zmuszanie nas do wykonywania poleceń, które nie mają żadnego uzasadnienia natury naukowej, tylko emocje oparte na "zdrowym rozsądku", "bo to oczywiste", relacjach w internecie i memach pokazujących siusiających na siebie mężczyzn.
To jednak nie koniec. Wytresowani maseczkami, "dystansem społecznym" i innymi tego typu regułami ludzie, zostaną w swej ogromnej większości pozbawieni możliwości pracy, bo kolejne lockdowny zabiją całą tkankę gospodarczą, drobny handel i usługi. Ludziom zostanie zaproponowany dochód minimalny (co już ma miejsce w bardzo wielu państwach), który pozwoli im przeżyć i nie umrzeć z głodu. Ponieważ jednak będzie to jedyne źródło dochodu, to tacy ludzie nie będą się buntować. Rządzący będą wówczas mogli do woli korzystać z resztek zasobów, które pozostały na Ziemi, a reszta ludzkości powoli wymrze. Bez wojen, ot tak, z braku możliwości rozwoju.
Jakby co, to już chodzą słuchy o nowym wirusie, z numerem przyszłorocznym (nie 19 tylko 21)...
A po drodze prowadzącej do świata Elizjum?
Po drodze mamy ogromne zarobki firm farmaceutycznych i produkujących sprzęt i materiały ochronne, w bonusie szansę na pokonanie Trumpa w nadchodzących wyborach w USA i zapewne jeszcze szereg innych korzyści, których nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. Z pewnością upadek tysięcy firm na świecie i możliwość przejęcia ich za bezcen nie są bez znaczenia.
...oraz najważniejsza teoria wcale nie spiskowa...
Wiadomo, że światem rządzą pieniądze, żądza władzy oraz seks, ale wydaje się, że zbyt często zapomina się o dwóch dodatkowych czynnikach, bez których nie dałoby się wyjaśnić wszystkiego, co działo się w historii. Mam na myśli:
BEZMYŚLNOŚĆ I GŁUPOTĘ.Tego scenariusza wyjaśniającego wszystko, co dzieje się wokół nas nie muszę chyba tu rozwijać. Każdy może sobie sam wszystko dopowiedzieć. Wystarczy się rozejrzeć wokół siebie, spojrzeć na ekrany mediów. Widać tam ludzi mających w ręku narzędzia, do których manipulacji nie są przygotowani. Ludzi ogarniętych żądzą władzy, pieniędzy, ludzi bez żadnej moralności, zasad i mądrości. A nawet jeśli wśród nich są wyjątki, to są one marginalne.
Następny tekst
Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: