Bójka w klatce.
7 lutego 2018
Trwa polsko-izraelski pojedynek na słowa, zdania, wypowiedzi i przemówienia. Nie zamierzam wchodzić w meritum sporu - w tej sprawie powiedziane zostało to, co miało być powiedziane, a zapewne mnóstwo jeszcze będzie powiedziane również i to, co powiedziane być nie powinno.
Chciałem tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz, która być może nie została wystarczająco jasno omówiona.
Otóż musimy mieć na uwadze fakt, że nie mamy żadnego doświadczenia w takiej bójce - bo tak naprawdę mamy tu do czynienia ze zwyczajną, chamską bójką z ulicznym bandziorem. Jesteśmy w sytuacji niczego nie spodziewającego się przechodnia, którego nagle wepchnięto do klatki, w której odbywają się nielegalne walki w stylu wolnym, czyli wszystkie ciosy dozwolone. Oczywiście nie mamy żadnych szans, chociażby dlatego, że nie mamy żadnego doświadczenia w takich bójkach.
Bandzior jest wielki, wszyscy się go boją...
I SŁUSZNIE!
Wszyscy mu ulegają. Bandzior potrafi ściągać haracz nawet z najsilniejszego łobuza na osiedlu, i jest w stanie to robić od trzech pokoleń! Bandzior zmusza wszystkich bez wyjątku wokół siebie do robienia tego, co każe i jak dotychczas nikt w naszej okolicy mu się nie oparł.
Nie ma chyba co sobie robić złudzeń - my tę bójkę przegramy i zapewne będzie nas to drogo kosztowało (bez względu na to, czy zostanie to ujawnione, czy nie). Stała się jednak pewna rzecz dość niezwykła - po raz pierwszy w historii ostatniego ponad półwiecza, w naszej okolicy ktoś w tej zamkniętej klatce jednak stanął przed bandziorem. Tego jeszcze nie było. Dotychczas tak jak wszyscy z podkulonym ogonem robiliśmy co kazali. Tym razem słabiutkim głosem (bo jesteśmy słabiutcy, trzeba mieć tego świadomość) powiedzieliśmy DOŚĆ! Zapewniam, że to już zaczyna być dostrzegane w okolicy...
Zapłacimy zapewne za to, będą siniaki i powybijane zęby, ale możemy mieć satysfakcję. Przynajmniej to nam pozostaje.
Następny tekst
Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: