Jest dobrze, tylko szczęka boli
2 sierpnia 2017
O mało z wózka nie spadłem, uratowała mnie szczęka, która mi opadła z wrażenia do ziemi i się na niej wsparłem...
Na podwórku przed moim domem rozpoczęły się prace budowlano-remontowe, których celem jest przebudowa dróg osiedlowych, chodników, wejść do budynku itp. Nie ukrywam, że wzbudzało to od początku mój niepokój, sygnalizowałem w Administracji, że mają dopilnować dostępności dla niepełnosprawnych na wózkach, ale wiadomo jak to jest:
Najpierw:
- Tak, oczywiście, proszę się nie obawiać
A potem:
- A! To nie wiedzieliśmy.
Dlatego gdy dziś zobaczyłem sprzęt ciężki wjeżdżający na podwórko to postanowiłem ostatecznie sprawy skontrolować i przejrzeć dokumentację przebudowy by się upewnić, że wszystko będzie zrobione tak, bym mógł się na swoim wózku do domu dostać, na chodnik wjechać i do sklepu udać.
Sytuacja była jak z filmu normalnie - otóż sięgam po telefon, by zadzwonić do działu technicznego Spółdzielni i w tym momencie dzwonek do drzwi. Odkładam więc słuchawkę i idę otworzyć.
Na klatce stoi pan, mniej więcej w moim wieku, w stroju zwyczajnym. I mówi tak:
- Dzień dobry. Dobrze, że Pan jest. Jestem kierownikiem budowy tutaj no i dowiedziałem się, że pan tu mieszka. No i chciałbym omówić z panem sprawę tej przebudowy, bo oczywiście tutaj wszystko jest przewidziane w planach, to znaczy te podjazdy dla wózków i tak dalej, ale sam pan wie jak jest. A ja chciałbym, żeby to, co robimy tutaj było tak zrobione, że nie to, że to jest zgodne z planami tylko, ale że to jest zrobione tak, że panu jest najwygodniej. Żeby nie było tak, że niby wszystko jest ok, a nie jest - wie pan jak to bywa... No i chciałem się dowiedzieć, czy mogę wpaść tu do pana jutro z planami, pokazać co i jak, a pan by mi powiedział, czy to jest ok, czy też trzeba jeszcze coś dorobić.
W tym momencie opadła mi szczena do ziemi. Z hukiem takim, że robotnicy na chwilę przerwali pracę by sprawdzić która maszyna się przewróciła. Ale to nie był koniec. Bo okazało się, że facet naprawdę czyta w myślach. Dokładnie w momencie, gdy chciałem zacząć o tym mówić stwierdził nagle sam z siebie:
- A jak zaczniemy prace tu, przed pana klatką schodową, to dobrze by było, żeby powiedział pan jak mamy ułożyć kładkę - bo będziemy zrywać chodnik - tak, żeby dla pana było jak najwygodniej. I proszę się nie obawiać, gdyby potrzeba było pomocy przy przejściu, to moi robotnicy panu pomogą.
Mam trudności z podciągnięciem i umieszczeniem mojej opadłej szczęki na miejsce...
Firma nazywa się Lira-Bud.
Najwyraźniej strony www nie mają...
***
A tu zdjęcie dwa dni potem.
Na czas robót, tak sami z siebie mi to zrobili. Żebym mógł wyjść z domu wieczorem. Czemu wieczorem? Bo w ciągu dnia robotnicy mają przykazane pomóc mi za każdym razem gdy mnie widzą...
Wciąż nie mogę się nadziwić.
Następny tekst
Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: